„Aparthotele” przeżywają rozkwit – oto, jak wygląda pobyt w najnowszym butikowym hotelu w Londynie, który jest „domem z dala od domu”

Przez BENJAMIN PARKER
Opublikowano: | Zaktualizowano:
Jest takie określenie, którego nie znoszę w kontekście hotelowych bzdur: „Dom z dala od domu”.
Gdybym chciała mieć dom, zostałabym w swoim – ze znajomymi kątami, niedokończonymi projektami DIY i bałaganem na półkach z książkami.
Trzymanie się z daleka oznacza coś wręcz przeciwnego: wejście w coś starannie wyselekcjonowanego, nieznanego i, ośmielę się powiedzieć, ambitnego. W gruncie rzeczy oznacza to poczucie, że nie jesteś u siebie.
Luksusowy aparthotel to zatem osobliwa bestia. Mieści się na granicy między apartamentem z obsługą a butikowym zaciszem – concierge spotyka się z kuchnią.
Ta szansa na połączenie obu światów to szybko rozwijający się sektor. Firma nieruchomości Savills prognozuje, że do 2025 roku Londyn będzie największym rynkiem „apartamentów z obsługą” w Europie – z prognozowanym wzrostem podaży o 21%.
Nowym hotelem w stolicy Wielkiej Brytanii jest The July London Victoria. To dopracowane połączenie skandynawskiej powściągliwości i miejskiego stylu, podążające śladami siostrzanych hoteli w Amsterdamie.
To miły dodatek do Victorii, dość funkcjonalnej dzielnicy, która słynie raczej z biurowców i węzłów komunikacyjnych niż z modnego miejsca spotkań.
Zaletą jest to, że jest niezwykle dobrze skomunikowane z innymi częściami miasta – zarówno z blichtrem Knightsbridge, jak i z elegancją Soho, do których można dojechać w mniej niż 15 minut.
Luksusowy aparthotel to osobliwa bestia. Mieści się na granicy między apartamentem z obsługą a butikowym zaciszem – concierge spotyka się z kuchnią.
Nowością na scenie brytyjskiej stolicy jest The July. To dopracowane połączenie skandynawskiej powściągliwości i miejskiego stylu, podążające śladami siostrzanych obiektów w Amsterdamie.
Brak klimatu panujący w okolicy kontrastuje z przyjemną atmosferą panującą w The July.
Tło wypełnionego światłem holu stanowią stonowane barwy i nawiązania do art déco, przeplatane wyrazistymi kolorami podstawowymi lamp, dzieł sztuki i dywanów.
Personel recepcji nadaje ton: uroczy, ale swobodny. Bez cienia pretensjonalności.
Biurko jest wkomponowane w otwartą przestrzeń parteru, gdzie przestrzeń wypełniona długim drewnianym stołem (najwyraźniej zaprojektowanym z myślą o pracy zespołowej) przechodzi w bar-restaurację.
Powyżej znajduje się zachwycający mural w pastelowych odcieniach, zajmujący całą powierzchnię sufitu. Jest to dzieło artystki Elizy Downes.
Tętniące życiem wnętrza sprawiają wrażenie „instagramowalnych” – to mocne połączenie inspirowane takimi miejscami jak Soho House i The Hoxton, z roślinami zwisającymi z półek i pluszowym aksamitem w odcieniach klejnotów.
Na razie hotel ok.
Wyróżnikiem „apartamentu” są pokoje. 114 przestrzeni jest nowoczesnych i schludnych, z niezwykle modnymi akcentami retro (żółty telefon z tarczą, wzorzyste abażury).
Wyróżnikiem „apartamentu” są pokoje. 114 przestrzeni jest nowoczesnych i schludnych, z niezwykle modnymi akcentami retro (żółty telefon z tarczą, wzorzyste abażury).
Tętniące życiem wnętrza sprawiają wrażenie „instagramowalnych” – to mocne połączenie inspirowane takimi miejscami jak Soho House i The Hoxton, z roślinami zwisającymi z półek i pluszowym aksamitem w odcieniach klejnotów
Klimat apartamentowca widać w kuchni, wykończonej dębowymi meblami i gotowej do samodzielnego gotowania: od garnków i patelni po przybory kuchenne i oliwę z oliwek.
Podobnie jak reszta The July, powstały one we współpracy z Fettle, studiem projektowym stojącym za popularnymi miejscami hotelarskimi w Londynie, Los Angeles, Paryżu i innych miastach.
Łazienki wyróżniają się przemyślanym projektem: umywalki w stylu edwardiańskim umieszczone na odsłoniętych metalowych stojakach, a całość kontrastuje z kafelkowymi ścianami inspirowanymi mieszkaniami Lutyensa na pobliskiej Page Street, z charakterystycznym wzorem szachownicy.
Łóżka są niezwykle wygodne, zdecydowanie lepsze od tych, w których często zatrzymują się podróżni służbowi. Jeśli przyjeżdżasz do miasta dla przyjemności – zwłaszcza w mieście, w którym wychodzenie na kolację jest częścią rozrywki – możesz żałować, że mieszkasz tak blisko swojej kuchni.
Dodatkowym atutem tych apartamentów z dodatkowymi udogodnieniami jest mała siłownia z fantastyczną sauną elektryczną. To nie jest duszne spa – zamiast tego z łatwością zmieścisz odrobinę relaksu w swoich planach.
Na parterze znajduje się restauracja The Idler, prowadzona przez szefa kuchni Jaya Campbella, która wprowadza miłą atmosferę tego miejsca.
Zacznij od koktajlu (staromodny drink z rumem kokosowym to zabawna wersja klasycznego drinka) przy barze z marmurowym blatem, a następnie przejdź się po drewnianej podłodze i rozsiądź się w fotelu, z którego możesz obserwować kucharzy przy pracy.
Krótkie menu składa się z dań brytyjsko-śródziemnomorskich, a wśród nich zachwyca wędzonym, jedwabistym bakłażanem sycylijskim podawanym z zieloną salsą oraz polędwicą jagnięcą – o różowym środku – podawaną z pesto z marchewki i rukoli.
Na parterze znajduje się restauracja The Idler, która wprowadza miłą atmosferę. Zacznij od koktajlu (staromodny drink z rumem kokosowym to zabawna wersja klasycznego drinka) przy barze z marmurowym blatem.
Przypieczone i syropowate brzoskwinie, podawane na ciepło z lodami o smaku miodu i melisą, stanowią idealne dopełnienie posiłku (chyba że masz ochotę na mocnego drinka na dobranoc).
Wadą The Idler była panująca tam cisza podczas mojej wizyty oraz niepewność personelu – choć mam nadzieję, że to raczej problem wieku dziecięcego, tak szybko po otwarciu.
Lipiec to dobry miesiąc dla podróżnych zmęczonych wszechobecną szarością, beżem i odcieniami owsianki. Nic nie wskazuje na to, by trend na apartamenty miał się zatrzymać, ponieważ w Europie planowane jest otwarcie większej liczby obiektów na lipiec.
Ceny pokoi w The July zaczynają się od 249. Aby dokonać rezerwacji, odwiedź stronę thejuly.co.uk .
Daily Mail